5/06/2007

„Obsługiwałem angielskiego króla” – film Jiriego Menzla


„A gdy mnie już zabraknie na świecie, niech któryś z moich przyjaciół weźmie tę książkę do ręki i wykroi z tego małą nowelkę albo większe opowiadanie.” – to prawie wierny cytat z ostatniej strony książki Bohumila Hrabala, na podstawie której Jiri Menzel nakręcił swój najnowszy film. Reżyser przyjrzał się więc losom małego kelnera Jana Ditie’go i zgodnie z życzeniem, wykroił z nich pierwszorzędny film.

Najlepiej pasowałoby tu słowa „gawęda” lub „powiastka”. W tym tonie utrzymana jest cała historia. Mały człowieczek, Jan Ditie - a po polsku „Dziecię” [1] - jest sympatycznym człowieczkiem, takim prostaczkiem, którego niesamowite losy są dla Szanownej Publiki okazją do wzruszenia, uśmiechu i refleksji nad tym, jak bezlitosne koło historii miażdży narody, ludzi i ich marzenia.
Interesująca jest ta figura głupeczka lub prostaczka, którą jak się wydaje Hrabal bardzo lubił [2].

W kulturze europejskiej jej korzenie sięgają średniowiecza (a może jeszcze i rzymskich Saturnaliów), gdy w trakcie tzw. Święta Głupców [3] odwróceniu ulegała struktura społeczna oraz symbolika nawet sakralna. Głupcowi bowiem, podobnie jak szaleńcowi wolno więcej – choć nie zawsze unika konsekwencji. Głupiec, szaleniec, przybysz z innej kultury oraz dziecko (co od razu przywodzi na myśl nazwisko bohatera filmu) mają także jeszcze jedną wspólną cechę. Dzięki pytaniom czy działaniom tych postaci społeczeństwo może się obejrzeć jak w lustrze.
Hrabal w interesujący sposób komplikuje tą figurę prostaczka, czy głupca – jak kto woli. Otóż przeważnie taka postać jest w „dziecięcy” sposób czysta, niezepsuta i tak „dzieciopodobne” figury były przedstawiane przez stulecia. We wszystkich baśniach niewinni dziecięcy bohaterowie natykają się na zło ucieleśniane przez dorosłych lub olbrzymy czy czarowników symbolizujących zło świata dorosłego. Natomiast główny bohater filmu oraz książki w swoich działaniach jest w zasadzie amoralny a nie nieskalany. To ciekawa odmiana na tle „szlachetnych dzikusów” rodem z teorii Rousseau[4], czy takich postaci jak Forrest Gump[5], najsłynniejszy głupiec ostatnich 20-stu lat.
Wbrew wszystkiemu Jan Dziecię zakochuje się w Niemce, a potem w imię miłości żeni się z wrogiem swojego narodu, i pracuje na rzecz III Rzeszy. Ten ambiwalentny stosunek do spraw polityki mały kelner dzielił ze swoim stwórcą. Jak pisał Hrabal w eseju „Kim jestem:


– „[…]żyję w ograniczonej suwerenności, jak tę naszą prawdę wyjaśnił Breżniew, i wcale mi to zdanie nie przeszkadza, tak jak nie przeszkadza mi, że „Prawda zwycięży”. Żyję dokładnie tak, jak żyłem i jak bym żył, gdyby na Zamku
rezydował pan gubernator dynastii habsburskiej.”[6].

W tej obojętności na ważne sprawy tego świata książkowy Jan Dziecię jest dalej posunięty niż jego filmowy odpowiednik[7]. Menzel złagodził ową postawę, dzięki czemu dla wielu widzów bohater będzie łatwiejszy do polubienia i zaakceptowania. Widać to szczególnie dodanej przez reżysera scenie, gdy goni wagon Żydów wywożonych do obozu by dać im chleb. Ale także gdy po latach odsiadki w komunistycznym więzieniu Dziecię wyjeżdża na prowincję i wkracza do opuszczonej przez Niemców wsi. U Hrabala po prostu się cieszy widząc piękne oraz puste domy. Jirzi Menzel w usta byłego kelnera wkłada deklarację żalu, że szkoda „takich rąk do pracy”, które to zbudowały a musiały wyjechać.

Amoralność bohaterów hrabalowskiej literatury, którzy nie dbają o opinię o sobie, nie szukają odpowiedzi na tzw. pytania fundamentalne, oddają się rozmaitym przyjemnościom i folgują nierzadko rozpasanemu erotyzmowi, to tworzy prawie klasycznie freudowski kontekst. Tak jak bohaterka „Postrzyżyn” lub kelner Dziecię wydają się oni niekiedy nie mieć w pełni rozwiniętego super ego które panowałoby nad rozwydrzonym i chutliwym id. To wrażenie freudowskiego rozdarcia potęguje czasem zestawienie działań bohaterów z typowo mieszczańskim kontekstem opowieści. Mimo konwencji powiastki jest też element realistyczny. Hrabal nie oszczędza swoim postaciom konsekwencji wynikających z impulsywnych działań – choć nie karze ich zbyt często i surowo. Dzięki temu jednak u odbiorców wywołuje łagodne wzruszenie, gdy płaczemy nad losem kolejarza ze stacji Kostomlaty lub wiernego owczarka, lub jednego z wielu samobójców pojawiających się w książkach Hrabala.
Ten freudowski aspekt powieści Jiri Menzel także delikatnie zredukował, rezygnując z wielu erotycznych scen oraz proponując względnie optymistyczne zakończenie. Nie zmienia to faktu, że adaptacja została dokonana zręcznie i moim zdaniem, zgodnie z duchem książki.

W Polsce krytyka oraz media zwróciły największą uwagę na to, że mimo zabiegów reżysera główny bohater zasługuje na miano „kolaboranta” i jest postacią dwuznaczną. To prawda. Jiri Menzel zapytany przeze mnie jak odbiera ten sposób interpretacji filmu powiedział, że dziwi go takie postawienie sprawy i uważa, że jest typowo polskie[8]. Niemieckie media i krytyka skupiły się jego zdaniem na innych kwestiach, co jest uzasadnione, bo przecież historia jest wielowątkowa.
Film warto zobaczyć, a Państwo jako widzowie sami sobie wybiorą klucz do jego rozumienia. Jedni zobaczą bardzo czeską historię o konformizmie oraz przystosowaniu. Inni skupią się na wątku samotności, miłości oraz pogoni za pieniędzmi, która nie prowadzi do niczego.
Polecam.

[1] Tę wersję tłumaczonego na polski nazwiska proponują i tłumacz książki Jan Stachowski, wydanej przez PIW, Warszawa 2000 i A. Kaczorowski w „Gra w życie. Opowieść o Bohumilu Hrabalu”, wyd. Czarne, Wołowiec 2004.
[2] Osobą niezwykle barwną oraz korzystającą w pewnej mierze ze statusu takiego cudownego szaleńca był stryj Hrabala, Josef. Wywarł on wielki wpływ na pisarza i jego styl. Patrz: A. Kaczorowski w „Gra w życie. Opowieść o Bohumilu Hrabalu” – str. 43 i kolejne.
[3] Por. Jacques Heers „Święta głupców i karnawały”, wyd. Marabut, Warszawa 1995.
[4] Do tego nurtu trzeba zapisać też na przykład Karola Maya, którego szlachetny i honorowy dobry dzikus Winnetou wywarł wielki wpływ na kulturę europejską bo w Ameryce ślad pozostawił mniejszy. Jest to jednak zrozumiałe bo Amerykanie dla redukcji dysonansu poznawczego musieli usprawiedliwiać holokaust dokonany na Indianach wyolbrzymianą ich podłością, zdradzieckością i prymitywizmem – co w westernach przetrwało jeszcze do czasów powojennych.
[5] „Forrest Gump” film w reż. R. Zemeckisa, z 1994 roku.
[6] „Hrabal, Kundera, Havel. Antologia czeskiego eseju.” – str. 4, Universitas, Kraków 2001.
[7] Ta postawa Hrabala budzi sympatię na przykład Pawła Huellego – „Dziennik” 02 lutego 2007 roku.
[8]Rozmowa dla TVP Kultura, 21.05.2007 „Rozmowy Studia Kultura”.


Brak komentarzy: